Nie zazdroszcze mieszkańcom ale z tego co wyczytałem to nie mieli tak źle jeśli chodzi o ewakuację. Państwo jak by nie było zapewniło ludziom mniej więcej taki byt jaki mieli przed awarią i możliwości wyboru.

Teraz jeśli chodzi o miasto. W sumie ma to swoje racje. Miasto zaraz po awarii kiedy już wysiedlono wszystkich ludzi było dobrze zabezpieczone tak? Do czasu akcji "wracamy po swoje rzeczy" mieszkania były pozamykane, zainstalowane alarmy, pląby na drzwiach, ścisła ochrona ale kiedy ludzie pozabierali te dobra które chcieli to z drugiej strony (według mnie) nie miało to zbytnio sensu; alarmy, pełno wojska i pilnowanie każdego mieszkania z osobna. A nieuniknione było powstrzymanie szabrowników.
Miszkania są puste bo te cenniejsze rzeczy ludzie zabrali, to co zostawili myślę że z czasem było wywożone i niszczone przez wojsko aby powstrzymać "łowców skarbów".

Miasto chciano uratować, Paweł opowiadał mi na dachu 16-tki, że bloki i wieżowce były czyszczone z powietrza, podobnie ulice i chodniki po ewakuacji i opanowaniu sytuacji w Elektrowni były kilkukrotnie zmywane... W jednym z filmów, bodajże "Bitwa o Czarnobyl" jest pokazana ta akcja, jeden z oficjeli wypowiada się tam też, że "to miasto trzeba uratować, że nie widzi innej opcji"... Podobne akcje dezaktywacji promieniowania w mieście są uwiecznione na zdjęciach w Albumie, jaki dostaliśmy w kwietniu w Czarnobylu. W związku z tym mam pytanie: Kiedy stało się jasne, że ludzie do Prypeci nigdy nie powrócą? Kiedy były te akcje zabierania rzeczy?
Andrzej K. Podczas kwietniowego wyjazdu skupiłem się właśnie na mieszkaniach i poeksplorowałem obrzeża Prypeci. W dzielnicy wschodniej duuużo czasu "straciłem" na przedszkole Cheburashka. To chyba najlepiej zachowane i największe przedszkole, mam parę fotek stamtąd. Polecam na przyszłość komuś. Co do mieszkań są tam dwie 16-tki, między którymi trzeba przejść, byłem w jednej w środku, ale ogólnie wszędzie tak samo wszystko rozszabrowane Byłem w szoku, negatywnym szoku, niestety.
Ponoć najmniej rozszabrowane są Zakłady Jupiter, pomieszczenia biurowe są w dość dobrym stanie.

Ewakuacja miała być na trzy dni, do czasu wyjaśnienia co się stało (na razie był tylko niewielki pożar na 4 bloku). Autentycznie tak myślano, jestem tego pewien po wielu rozmowach z wieloma ludźmi. Ludzie wychodząc zamykali mieszkania. Kiedy naściągano zmobilizowane wojska do gaszenia pożaru i stworzenia strefy ochronnej - zaczęły się kradzieże. Wydano wtedy (w jakiś tydzień po awarii) rozkaz strzelania do szabrowników. Później (po paru miesiącach) założono też czujniki ruchu na klatkach.

Wojskowe ciężarówki po rzeczy osobiste mieszkańców załatwiły władze, w tamtych czasach nie było innej możliwości. Później złomiarze pozostawionymi książkami i meblami opalali izolację z wyrwanych kabli miedzianych i aluminiowych. Ale ta działalność rozpoczęła się dopiero kilka lat temu, w tej chwili lawinowo narasta. Do końca lat 1990-tych działały tajne zakłady 'Jupiter' a okoliczne laboratoria jeszcze dłużej, stąd miasto było pod ochroną tych co pilnowali ich tajności. Żołnierze rozjeżdżali transporterami prywatne samochody by ukrócić ich wywożenie ze Strefy. Była taka akcja przed 1995 rokiem (wtedy byłem pierwszy raz).

Nigdy nie spotkałem niezniszczonego mieszkania i nie spodziewam się by takie się ostało.

nic? wszystko zniszczyli? a teraz złomiarze i reszta tej ekipki; przeciez jest wojsko, patrole itp. Nie można było nic z tym procederem zrobić?

pewnie można było ale to kosztuje i to pewnie nie mało...

Myśle ze jak by sie chciało to można by jakoś zniechęcić złomiarzy. Kurde czy naprawde tak trudno zauważyć i powstrzymać wielkiego kamaza wieżdżającego do strefy i za chwile wywożącego grzejniki czy transporter opancerzony albo inne metale?

Być może ci złomiarze idą na "deal" ze Strażnikami, więc „przymykają na to oko”, bo są zajęci wtedy przeliczaniem zawartości słynnych kopert – biorąc pod uwagę skorumpowanie tamtego kraju, takie rzeczy są tam na "porządku dziennym".
Zupełnie inna sytuacja może być, gdy ktoś chce coś „uszczknąć” ze Strefy bez "uzgodnienia" tego ze Strażnikami; tak stało się ze słynną próbą kradzieży helikoptera w połowie 2008 r.: "szabrownicy" wiedzieli, że na "półlegalny" szmugiel czegoś takiego nie ma co liczyć, więc spróbowali zaryzykować i... wpadli!

Aha – bardzo ważna rzecz: inaczej Ukraińcy na tego typu "lewe interesy" patrzą, gdy je robi z nimi „autochton”, a inaczej gdy próbuje robić „zagraniczniak”...
Może się dla tego drugiego skończyć np. donosem na Milicję za próbę przekupstwa, czego konsekwencji nawet najgorszemu wrogowi nie życzę...

Zdaje się, ze uchwyciłem przypadkiem element tego systemu. Czujnik na szybie ostał się na parterze 16-tki, - tej szesnastki obok placu Lenina.

wygląda na zwykły czujnik ruchu, czyli tak jak to opisywał p. Marek

Czy scenka w 1:58 jest oryginalna czy tylko zrobiona - zapożyczona na potrzeby tego filmiku? http://www.dailymotion.com/video/xgwdqz_chernobyl-1986-yyyy_shortfilms Gdzie w ogóle można znaleźć ( o ile istnieją ) pełne wersje tych materiałów?