Z tego co kojarzę, to uczestnicy wypraw Strefyzero są ubezpieczeni. Chyba, że się mylę...
W poprzednim poście chodziło mi raczej o ewentualną konieczność ściągnięcia karetki do Prypeci, leczenia delikwenta na Ukrainie, wreszcie konsekwencje związane ze złamaniem warunków umowy, którą podpisał. A organizatorom takiego trefnego wyjazdu strona ukraińska załatwiająca formalności mogłaby następnym razem po prostu powiedzieć "niet". Uważajcie ludzie z wygłupami w Prypeci. Mi jak w szkole muzycznej noga wpadła w podłogę, nie było wesoło. Zwłaszcza, że zwiedzałem całkiem sam.

Wszyscy uczestnicy wyjazdów są ubezpieczeni dwukrotnie. Raz przez zakład transportu "Świerk" - podczas przejazdu, drugi raz przez Strefęzero jako wycieczka. To drugie ubezpieczenie nie obejmuje jednak np. wygłupów na krawędzi dachu 16-piętrowego wieżowca w Prypeci, wchodzenia na zardzewiałe maszty oświetleniowe stadionu ani "diabelski młyn" w parku rozrywki.

Czyli Panie Marku, teoretycznie rzecz biorąc, jak jakiś delikwent wejdzie, zleci i się połamie to co?

Przepraszam, że się wcinam, ale wyobrażam to sobie tak:
Oficjalnie uczestnik ubezpieczony jest od urazów na drogach asfaltowych. Ubezpieczyciel nie wypłaci nam zatem ani złotówki za np. niefortunne kopnięcie podgrzybka na skrawku zieleni skutkujące złamaniem kości śródstopia, ponieważ być nas na tym skrawku zieleni nie powinno, grzyb był naładowany promieniotwórczymi izotopami co potęgowało jego śmiercionośną siłę rażenia (o czym oczywiście winniśmy wiedzieć), a tak w ogóle to ekscesów w postaci kopania grzybów ubezpieczenie nie obejmuje, choćby i rósł na środku drogi asfaltowej po której możemy się poruszać w ramach ubezpieczenia. A tak w ogóle to poruszając się po drodze asfaltowej nie mieliśmy odpowiedniego obuwia ochronnego o grubości podeszwy 20 cm (bo promieniowanie bijące z ziemi skutkuje wzrostowi prawdopodobieństwa urazu o 0,000000001), przez co nawet jakbyśmy złamali sobie kręgosłup na tej drodze, to ani grosza też nie zobaczymy, bo do urazu doprowadziliśmy ze względu na własną nieodpowiedzialność. Im większa kasa z tytułu ubezpieczenia, tym większa dociekliwość ubezpieczyciela czy poszkodowany przypadkiem nie próbuję kogoś zrobić na szaro. A zatem oficjalnie ubezpieczony jesteś, nieoficjalnie by dostać choć szeląga musisz to bardzo sprytnie uzasadnić.

Oni w tych swoich regulaminach tak to wszystko napiszą małą czcionką i z gwiazdkami, żebyś miał jak najmniejsze szanse na dostanie odszkodowania.

Ale nie zmienia to faktu, że wycieczka zorganizowana musi być ubezpieczona.

To wiadomo, ale to tak bardziej formalnie, niż praktycznie.

Tak jak wspominałem wcześniej - zakres ubezpieczenia można ustalić indywidualnie. Wiadomo, że im więcej ono obejmuje, tym składka będzie wyższa. W dzisiejszych czasach można ubezpieczyć wszystko od wszystkiego. A to czy jest to opłacalne to już inna sprawa.

Co do Prypeci, to myślę, że jeśli ktoś np. złamie sobie nogę w jakichś normalnych okolicznościach (droga, trawnik itp.) to zapewne problemu nie będzie. Natomiast jeśli wpadniesz do niezabezpieczonej studzienki, zapadnie się pod Tobą podłoga, zleci Ci na głowę sufit, spadniesz z karuzeli czy z dachu budynku, to raczej odszkodowania nie dostaniesz. Przede wszystkim dlatego, że zarządca tego terenu wyraźnie zakazuje tego typu zachowań co pozwala mu uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności a dla ubezpieczyciela będzie wspaniałym dowodem na to, że nie był to przypadkowy wypadek tylko świadome narażenie się na niebezpieczeństwo.

Oczywiście dochodzi tu jeszcze udowodnienie, w jaki sposób zrobiłeś sobie krzywdę a z tym bywa różnie

Hmmm... co do wpadania do niezabezpieczonych studzienek, to chyba jednak powinny być wliczone. Nie ma nic w regulaminie odnośnie zakazu wpadania do nich... W przeciwieństwie do wchodzenia do budynków, na dachy, wspinaczek na obiekty itp.

Popatrz na to z punktu widzenia ubezpieczyciela: w normalnych warunkach gdybyś wpadł do takiej studzienki, dostałbyś odszkodowanie ale ubezpieczyciel zapewne dochodziłby swoich roszczeń od zarządcy terenu, który jest za tą studzienkę odpowiedzialny. W Prypeci nie ma takiej możliwości więc w razie takiego wypadku ubezpieczyciel mógłby odmówić wypłaty świadczeń. Tak naprawdę nie wiemy jaki jest zakres ubezpieczenia którym objęci są uczestnicy wyjazdu, więc to tylko gdybanie...