No to tak:
1. Naprawiłem ostatnio rower. Wyniosło mnie to 640zł, ale teraz można go katować przez kolejny sezon we wszelkich górach w Polsce i Słowacji i Ukrainie
2. Rzuciła mnie dziewczyna - powiedziała, że w związku oczekuje stałości i poczucia bezpieczeństwa a ja ciągle włócze się po dziwnych miejscach i mnie nie ma w domu...
3. Nie mam czasu na nic, bo codziennie popołudniu mam próby w teatrze i wracam w środku nocy, zmęczony jak jasna cholera
4. Moja praca magisterska leży nietknięta od miesiąca, a promotor narysował sobie ostatnio kółko na czole na mój widok...
5. Zdechł pies właścicielki stancji, na której mieszkam. A mówił mi sąsiad, by nie karmić go odpadkami z mojej kuchni studenckiej...
6. Ojciec na wieść o tym, że jadę do Czarnobyla, powiedział: już lepiej pojedź do lasu, znajdź pierwszą lepszą sosnę i bij w nią głową aż ci głupota minie. Tyle pieniędzy tracić na pierdoły, ubrałbyś się lepiej raz porządnie!
7. W przyszłym tygodniu do drukarni trafia moja druga powieść pt. "Ostatni rok". Zamówienia przyjmuję już teraz na wariorr@wp.pl
8. Odliczam minuty do wyjazdu do Zony. W chwili pisania tego tekstu pozostało ich 17183 (jeżeli wyjeżdżamy o 22.00)

Czy spełniam warunki forum?

oczywiscie ze....nie
a tak na powaznie...
co do roweru to sam go naprawiasz? ja to lubie byc caly w smarze
a w ogole czy jest ktos chetny jechac do strefy na rowerze?

Zwykle naprawiam sam, ale teraz chodizło m.in. o wymianę kasety i przegląd amora (uszczelki i olej), więc sprzęt trafił do profesjonalistów z serwisu. Myślałem o jeździe do Strefy na rowerze, ale stwierdziłem, że jako nowicjusz to jednak byłoby przegięcie, za dużo przygód i niespodzianek, często niewesołych, pasuje wrócić żywy i z całym rowerem, więc lepiej spokojnie z grupą. A jeśli z grupą, to tylko strefazero.org.
Ale... jak już się oswoję z klimatem, pooglądam w praktyce, to kiedyś... kto wie...

Cóż widać, że masz sporo problemów, że tak powiem różnej maści.
Z pomocą forumowiczów, na pewno znadzie się wyjście z każdej sytuacji.

Punkt 1. - to raczej nie problem.
2. Tu zdecydowanie sytuacja jest poważniejsza, trzeba poszukać laski równie zakręconej jak Ty, co może nie być łatwe.
3. To podobnie jak ja, ż ta różnicą, że mniej się włóczę, raczej jestem domatorem, ale czasu też mi na wszystko brakuje.
4. Z nauką nie mam problemu, bo już akończyłem edukację, w moim przypadku na szczęście, bo już mi się to w pewnym momencie przejadło. Ale promotora masz w dechę, bo zareagował dość spokojnie i z wyrozumiałością.
5. Zwierzakom zdecydowanie nie służy pożywienie ludzi, zwłaszcza studencki wikt i na dłuższą metę.
6. Ojciec też jest w porządku skoro zareagował tylko w ten sposób.
7. Jaka tematyka? Trudno w ciemno coś zamawiać.
8. Nic dodać, nic ująć.

odnośnie punktu piątego: pies był i tak bardzo stary, więc pocieszam się, że może nie zawiniłem zbytnio. Żarełko mu smakowało, zwłaszcza pizza.

odnośnie punktu siódmego, zacytuję fragment wstępu: "To nie jest książka o górach, choć akcja czasami toczy się wysoko. Nie jest to też literatura całkiem młodzieżowa, choć z takim założeniem rozpocząłem swą pisaninę, nie jest to kryminał, ani powieść przygodowa, nie jest to nawet jakaś obyczajówka w stylu gumowych Nocy i dni. Tak naprawdę, nie wiem co to jest i jaki gatunek reprezentuje".
Ogólnie mówią, że to "mocna książka" o współczesnym świecie, napisana z punktu widzenia młodego człowieka. Piszą też, że książka o utraconych ideałach. Ogólnie cegła na 400 stron, ale moim zdaniem zjadliwa. Jakby co, to zachęcam. Pozdrawiam!

Pizza, to wybitnie nie jest odpowiednie menu dla psa. Mogł jeszcze trochę pożyć gdyby nie ta pizza.
Co do książki, to nigdy nie miałem zacięcia do czytania poza nielicznymi pozycjami. Teraz także nie kupuję, bo po pierwsze te tradycyjne zamują miejsce, są dość drogie (kasę inwestuję w co innego, w to co kolekcjonuję) i nie mam czasu na czytanie.

Co do psa i pizzy przyznaję rację... Ale do życia już go nie wskrzesimy

A co do ksiązki, można i tak. Choć kończę polonistykę, to równocześnie rozumiem i nawet popieram.

A tak na marginesie to czy prawdą jest twierdzenie że każdy student polonistyki myśli o sobie jako o przyszłym wieszczu i wielkim pisarzu?
P.S.A jesli twoja była studiowała też polonistyke to masz farta że już z nią nie jesteś, ja bym się nigdy nie wiązał z kobietą studiującą ten kierunek

Zgadza się, Łukasz! A przynajmniej 99%. Pewnie dlatego, że dużo czytać trzeba takie głupoty przychodzą do głowy. Jakby to jeszcze miało dzisiaj jakieś znaczenie...
Kobiety studiujące ten kierunek są całkiem do rzeczy, w dużej części inteligentne i czasami nawet ładne. Ale moja była chce być architektem Jak to mowi: "architektką" Ło, Jezu! Podejrzewam, że jakbyś się zakochał, to nie miałoby znaczenia dla Ciebie, co studiuje Twoja wybranka.