Teraz jest 28 mar 2024 15:46




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15  Następna strona
 Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 02 sty 2015 18:08
Posty: 93
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
to jeszcze dopelnie: skad wzial sie gruz, i co wazne, fragmenty kanalow paliwowych i grafitu na dachu elektrowni?

Obrazek

Obrazek

Obrazek



a tutaj material archiwalny, w 19 minucie dokladnie widac, co zrzucaja z dachu likwidatorzy. w 23 minucie widac juz budowe sarkofaku, i oczyszczony dach

https://www.youtube.com/watch?v=FfDa8tR25dk


08 sty 2016 13:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 sty 2013 17:04
Posty: 600
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
shovax napisał(a):
Wracajac do mitow, czyje mundury zalegaja w piwnicy szpitala w Prypeci? Zawsze myslalem, ze strazakow, ktorzy jako pierwsi gasili pozar. Ale skoro pierwsze gaszone pozary nie mialy nic wspolnego z reaktorem, to dlaczego sa tak radioaktywne?


To, że wnętrze i bezpośrednia okolica bloku uległa skażeniu od razu, nie budzi chyba najmniejszych wątpliwości. Jeśli przyjmiemy wersję o stopniowym rozwoju zniszczeń, to i tak uszkodzenia konstrukcji reaktora i bloku były na tyle duże, że do emisji oraz silnego skażenia najbliższej okolicy doszło od razu.

shovax napisał(a):
W nawiazaniu jeszcze jedna rzecz. Dwa dni po awarii w Polsce i Skandynawii zarejestrowano podwyzszone promieniowanie, a dopiero w tym czasie przepalil sie dach elektrowni. Znaczy to, ze cala ta radioaktywna chmura, ktora jako pierwsza dotarla nad Europe, to byl tylko dym z pozaru wydmuchany instalacja wnetylacyjna?


26.4 moc dawki w Prypeci (w oddzielnych punktach) wynosiła 2-4 uR/s, czyli ok. 63-125 uSv/h.

28.4 w centrum Prypeci (w oddzielnych punktach) 30-160 uR/s, czyli ok. 940-5000 uSv/h.

Myślę, że wykrycie pierwszych oznak awarii w Polsce czy Szwecji 28.4 nie przeczy wersji o stopniowym rozwoju zniszczeń. Jak mówiłem, emisje zaczęły się od razu, a urządzenia, o których mowa, były bardzo czułe.

shovax napisał(a):
to jeszcze dopelnie: skad wzial sie gruz, i co wazne, fragmenty kanalow paliwowych i grafitu na dachu elektrowni?


Z pewnych zachowań personelu po awarii (jak np. decyzji o podawaniu wody do chłodzenia rdzenia) wynika, że początkowo (i to wcale niekrótko) nie zdawano sobie sprawy z rozmiarów awarii. Czy wyobrażasz sobie, że specjaliści nie zdaliby sobie z nich sprawy widząc pejzaż z pierwszej fotki? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
To jest z całą pewnością kwestia, którą trzeba dobrze wyjaśnić, bo jakoś poszczególne elementy tej układanki wydają się nie do końca trzymać kupy...

_________________
GS, Berthold LB133-1, SV500, FH40T, KSMG1/1M, Терра МКС05, Graetz X50ZS, RSA 64D, DL-Messer 6150, DP66M, ДП5В, RAM60A, RAM63, RWA72M, EDW150, KOS1, FH41, EKO-D, Radiagem2, RDS110, SVG2, PDMR82, an/udr13, Стора-ТУ, PM1603A, PM1621A
W Zonie: 5 razy (16 dni)


08 sty 2016 13:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 02 sty 2015 18:08
Posty: 93
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
Cytuj:
shovax napisał(a):
W nawiazaniu jeszcze jedna rzecz. Dwa dni po awarii w Polsce i Skandynawii zarejestrowano podwyzszone promieniowanie, a dopiero w tym czasie przepalil sie dach elektrowni. Znaczy to, ze cala ta radioaktywna chmura, ktora jako pierwsza dotarla nad Europe, to byl tylko dym z pozaru wydmuchany instalacja wnetylacyjna?


26.4 moc dawki w Prypeci (w oddzielnych punktach) wynosiła 2-4 uR/s, czyli ok. 63-125 uSv/h.

28.4 w centrum Prypeci (w oddzielnych punktach) 30-160 uR/s, czyli ok. 940-5000 uSv/h.

Myślę, że wykrycie pierwszych oznak awarii w Polsce czy Szwecji 28.4 nie przeczy wersji o stopniowym rozwoju zniszczeń. Jak mówiłem, emisje zaczęły się od razu, a urządzenia, o których mowa, były bardzo czułe.


Chodzilo mi raczej o to, ze gdyby reaktor wybuchl, jak prezentuje sie w roznych filmach i mediach, to zrozumialbym gigantyczna radioaktywna chmure rozprzestrzeniajaca sie na Europa, a tymczasem pierwsze skazenie wydostalo sie z elektrowni z dymem z pozarow niezwiazanych z reaktorem. Dwa dni potem zarejestrowano w Europie (w Polsce pol miliona razy wieksze niz normalnie (wiki)) promieniowanie. Dopiero w tym czasie przepalil sie dach elektrowni. Pomimo to, w doniesieniach prasowych podawano, ze promieniowanie nie zwieksza sie. W krajach socialistycznych falszowano informacje, ale zachodnie kraje tez mierzyly poziom promieniowania, i nie oglaszaly ze sie zwieksza. Jak to mozliwe, ze dym z pozaru w hali turbin zaalarmowal cala Europe o awarii, a gigantyczna dziura w budynku elektrowni i odsloniety, palacy sie tygodniami reaktor nie zwiekszyl ilosci radioaktywnego opadu nad Europa w tym czasie? Ma ktos dane, jak zmienial sie poziom promieniowania np. w Polsce w tamtym okresie?

Cytuj:
shovax napisał(a):
to jeszcze dopelnie: skad wzial sie gruz, i co wazne, fragmenty kanalow paliwowych i grafitu na dachu elektrowni?


Z pewnych zachowań personelu po awarii (jak np. decyzji o podawaniu wody do chłodzenia rdzenia) wynika, że początkowo (i to wcale niekrótko) nie zdawano sobie sprawy z rozmiarów awarii. Czy wyobrażasz sobie, że specjaliści nie zdaliby sobie z nich sprawy widząc pejzaż z pierwszej fotki? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
To jest z całą pewnością kwestia, którą trzeba dobrze wyjaśnić, bo jakoś poszczególne elementy tej układanki wydają się nie do końca trzymać kupy...
[/quote]

no wlasnie to mi sie nie trzyma kupy. Ogladajac zdjecia, wyglada to wlasnie jak nastepstwa duzego wybuchu. Dlatego ogladajac rozne dokumenty, zawsze dziwilem sie, ze skoro cos im tak wybuchlo, to jak mogli tego nie zauwazyc. Ale z drugiej strony, skoro wybuch tylko gdzies rozszczelnil reaktor, skad czesci reaktora na dachu elektrowni?


08 sty 2016 15:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lut 2011 20:58
Posty: 1658
Lokalizacja: Kraków
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
Cytuj:
Chodzilo mi raczej o to, ze gdyby reaktor wybuchl, jak prezentuje sie w roznych filmach i mediach, to zrozumialbym gigantyczna radioaktywna chmure rozprzestrzeniajaca sie na Europa, a tymczasem pierwsze skazenie wydostalo sie z elektrowni z dymem z pozarow niezwiazanych z reaktorem. Dwa dni potem zarejestrowano w Europie (w Polsce pol miliona razy wieksze niz normalnie (wiki)) promieniowanie. Dopiero w tym czasie przepalil sie dach elektrowni. Pomimo to, w doniesieniach prasowych podawano, ze promieniowanie nie zwieksza sie. W krajach socialistycznych falszowano informacje, ale zachodnie kraje tez mierzyly poziom promieniowania, i nie oglaszaly ze sie zwieksza. Jak to mozliwe, ze dym z pozaru w hali turbin zaalarmowal cala Europe o awarii, a gigantyczna dziura w budynku elektrowni i odsloniety, palacy sie tygodniami reaktor nie zwiekszyl ilosci radioaktywnego opadu nad Europa w tym czasie? Ma ktos dane, jak zmienial sie poziom promieniowania np. w Polsce w tamtym okresie?

Wg. tego co jest napisane w tym temacie moc dawki wynosiła max. 4,5 uSv/h, czyli nie pół miliona, a jakieś 50 razy więcej niż tło.

_________________
Мертвой листвою укрылась вся земля.
За стеной деревьев спрятались дома.
В этот город не вернутся никогда.

Dozymetry: Biełła, Polaron Pripyat, Graetz X50 ZS, RADtriage50, Terra P, DP-75
W Zonie: Kto by to liczył - pewnie ponad 100 dni


08 sty 2016 15:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 sty 2013 17:04
Posty: 600
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
shovax napisał(a):
Chodzilo mi raczej o to, ze gdyby reaktor wybuchl, jak prezentuje sie w roznych filmach i mediach, to zrozumialbym gigantyczna radioaktywna chmure rozprzestrzeniajaca sie na Europa, a tymczasem pierwsze skazenie wydostalo sie z elektrowni z dymem z pozarow niezwiazanych z reaktorem. Dwa dni potem zarejestrowano w Europie (w Polsce pol miliona razy wieksze niz normalnie (wiki)) promieniowanie. Dopiero w tym czasie przepalil sie dach elektrowni. Pomimo to, w doniesieniach prasowych podawano, ze promieniowanie nie zwieksza sie. W krajach socialistycznych falszowano informacje, ale zachodnie kraje tez mierzyly poziom promieniowania, i nie oglaszaly ze sie zwieksza. Jak to mozliwe, ze dym z pozaru w hali turbin zaalarmowal cala Europe o awarii, a gigantyczna dziura w budynku elektrowni i odsloniety, palacy sie tygodniami reaktor nie zwiekszyl ilosci radioaktywnego opadu nad Europa w tym czasie? Ma ktos dane, jak zmienial sie poziom promieniowania np. w Polsce w tamtym okresie?


Wykryto taki znaczny wzrost, ale nie mocy dawki ("promieniowania"), a aktywności beta powietrza. To dwie zupełnie inne sprawy. Naturalna aktywność beta powietrza jest tak mikroskopijna, że nawet stosunkowo słabe zanieczyszczenie powoduje ogromny liczbowo wzrost tej zmiennej. Uwzględniając fakt, że początkowo główny udział w skażeniu miały izotopy krótkożyciowe, możemy przypuszczać, że poziom mocy dawki w Polsce rzeczywiści nie zmieniał się w znaczący sposób pomimo kolejnych "fal" skażenia.
Można być pewnym, że w związku ze zniszczeniem rdzenia i całej konstrukcji reaktora i uszkodzeniami bloku emisje "z samego reaktora" rozpoczęły się od razu, ale początkowo były ograniczone co do zasięgu i natężenia i zwiększały się na sile dopiero z postępującym rozpadaniem się całej konstrukcji.

_________________
GS, Berthold LB133-1, SV500, FH40T, KSMG1/1M, Терра МКС05, Graetz X50ZS, RSA 64D, DL-Messer 6150, DP66M, ДП5В, RAM60A, RAM63, RWA72M, EDW150, KOS1, FH41, EKO-D, Radiagem2, RDS110, SVG2, PDMR82, an/udr13, Стора-ТУ, PM1603A, PM1621A
W Zonie: 5 razy (16 dni)


08 sty 2016 20:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 sty 2013 17:04
Posty: 600
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
shovax napisał(a):
Cytuj:
Z pewnych zachowań personelu po awarii (jak np. decyzji o podawaniu wody do chłodzenia rdzenia) wynika, że początkowo (i to wcale niekrótko) nie zdawano sobie sprawy z rozmiarów awarii. Czy wyobrażasz sobie, że specjaliści nie zdaliby sobie z nich sprawy widząc pejzaż z pierwszej fotki? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
To jest z całą pewnością kwestia, którą trzeba dobrze wyjaśnić, bo jakoś poszczególne elementy tej układanki wydają się nie do końca trzymać kupy...


no wlasnie to mi sie nie trzyma kupy. Ogladajac zdjecia, wyglada to wlasnie jak nastepstwa duzego wybuchu. Dlatego ogladajac rozne dokumenty, zawsze dziwilem sie, ze skoro cos im tak wybuchlo, to jak mogli tego nie zauwazyc. Ale z drugiej strony, skoro wybuch tylko gdzies rozszczelnil reaktor, skad czesci reaktora na dachu elektrowni?


Dodam, że zbyt delikatnie sformułowałem swoją myśl. To nie chodzi nawet o specjalistów, jakikolwiek normalny człowiek musiałby dostrzec ogrom awarii po obejrzeniu takiego widoku. A przecież byli tam inżynierowie, specjaliści i wielu ludzi, którzy wiedzieli, gdzie pracują.
Póki co można tu snuć przypuszczenia. Dat wykonania tych zdjęć tak naprawdę nie znamy (w materiałach poświęconych awarii są one co prawda częściej czy rzadziej datowane, ale brak chyba obiektywnych i sprawdzalnych źródeł takich informacji). Zakładając wersję o stopniowym narastaniu zniszczeń można np. wysnuć hipotezę, że już po przepaleniu się dachu w płonącym reaktorze powstawały jakieś miniwybuchy (gdzieś zebrało się odpowiednie ciśnienie itp., przecież nie był byle sobie pożar), które wyrzucały takie "śmieci" na dach.
Ktoś, kto ma za dużo czasu, mógłby poszukać w necie fotek dachów zakładów przemysłowych (takich, w których na pewno nic solidnie nie mogło wybuchnąć) po pożarze ;)

_________________
GS, Berthold LB133-1, SV500, FH40T, KSMG1/1M, Терра МКС05, Graetz X50ZS, RSA 64D, DL-Messer 6150, DP66M, ДП5В, RAM60A, RAM63, RWA72M, EDW150, KOS1, FH41, EKO-D, Radiagem2, RDS110, SVG2, PDMR82, an/udr13, Стора-ТУ, PM1603A, PM1621A
W Zonie: 5 razy (16 dni)


08 sty 2016 22:50
Zobacz profil

Dołączył(a): 01 wrz 2015 23:58
Posty: 64
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
lehoslav napisał(a):
Dodam, że zbyt delikatnie sformułowałem swoją myśl. To nie chodzi nawet o specjalistów, jakikolwiek normalny człowiek musiałby dostrzec ogrom awarii po obejrzeniu takiego widoku. A przecież byli tam inżynierowie, specjaliści i wielu ludzi, którzy wiedzieli, gdzie pracują.

Czytałam w którejś rosyjskojęzycznej książce z wspomnieniami osób uczestniczących w tych wydarzeniach (źródła niestety nie podam, bo nie pamiętam - przeczytałam tego naprawdę bardzo dużo), że nawet specjaliści w większości byli przekonani, że reaktor RBMK-1000 jest stuprocentowo bezawaryjny, mówiło się nawet, że jest tak bezpieczny, że można go postawić w Moskwie na Placu Czerwonym. Tu jeszcze trzeba wniknąć w mentalność radzieckiego człowieka - jeżeli "góra" coś powiedziała, to tak jest, wielu ślepo w to wierzyło. Dlatego też, mimo meldunków, że reaktor jest zniszczony, wielu specjalistów, którzy nie widzieli zniszczeń na własne oczy, a tym bardziej kierowników "z ramienia partii" za nic nie chciało uwierzyć, że wybuchł właśnie reaktor.
Było coś o tym, że wszelkie meldunki o stanie rzeczywistym "zatrzymywały się" na poziomie ścisłego kierownictwa elektrowni i nie były przekazywane ani "górze", ani personelowi. Diatłow, Sitnikow, Czugunow, Akimow, Karpan i pewnie jeszcze inni meldowali głównemu inżynierowi Fominowi i jego zastępcy, że wlewanie wody jest bezsensowne i niebezpieczne, jednak Fomin zarządził, by nadal podawać wodę do reaktora. To on właśnie wysłał na dach (i śmierć) Sitnikowa, by ten obejrzał zniszczenia. Ale mimo jego meldunku (i meldunków pozostałych specjalistów), że reaktor został zniszczony, przekazał do Moskwy informację, że reaktor pozostał nieuszkodzony. Podobnie absurdalnie zachowywał się dyrektor Briuchanow. Któryś z nich np. poradził kierownikowi obrony cywilnej, który meldował o poziomach promieniowania, by wyrzucił swój radiometr do śmieci. Nie wiadomo, czy byli w takim szoku, czy z powodu ogromnego strachu wobec przełożonych partyjnych, czy z innych powodów, ale faktem jest, że jedne z najbardziej decyzyjnych osób nie chciały przyjąć do wiadomości faktu, że reaktora już nie ma i w związku z tym wydawały szalone i bezsensowne rozkazy.


09 sty 2016 01:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lut 2011 20:58
Posty: 1658
Lokalizacja: Kraków
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
shovax napisał(a):
a tutaj material archiwalny, w 19 minucie dokladnie widac, co zrzucaja z dachu likwidatorzy. w 23 minucie widac juz budowe sarkofaku, i oczyszczony dach


Dach zaczęto oczyszczać podczas budowy sarkofagu, gdy zauważono, że przez zalegający na nim gruz nie można kontynuować budowy.

_________________
Мертвой листвою укрылась вся земля.
За стеной деревьев спрятались дома.
В этот город не вернутся никогда.

Dozymetry: Biełła, Polaron Pripyat, Graetz X50 ZS, RADtriage50, Terra P, DP-75
W Zonie: Kto by to liczył - pewnie ponad 100 dni


09 sty 2016 12:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 02 sty 2015 18:08
Posty: 93
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
lehoslav napisał(a):
shovax napisał(a):
Chodzilo mi raczej o to, ze gdyby reaktor wybuchl, jak prezentuje sie w roznych filmach i mediach, to zrozumialbym gigantyczna radioaktywna chmure rozprzestrzeniajaca sie na Europa, a tymczasem pierwsze skazenie wydostalo sie z elektrowni z dymem z pozarow niezwiazanych z reaktorem. Dwa dni potem zarejestrowano w Europie (w Polsce pol miliona razy wieksze niz normalnie (wiki)) promieniowanie. Dopiero w tym czasie przepalil sie dach elektrowni. Pomimo to, w doniesieniach prasowych podawano, ze promieniowanie nie zwieksza sie. W krajach socialistycznych falszowano informacje, ale zachodnie kraje tez mierzyly poziom promieniowania, i nie oglaszaly ze sie zwieksza. Jak to mozliwe, ze dym z pozaru w hali turbin zaalarmowal cala Europe o awarii, a gigantyczna dziura w budynku elektrowni i odsloniety, palacy sie tygodniami reaktor nie zwiekszyl ilosci radioaktywnego opadu nad Europa w tym czasie? Ma ktos dane, jak zmienial sie poziom promieniowania np. w Polsce w tamtym okresie?


Wykryto taki znaczny wzrost, ale nie mocy dawki ("promieniowania"), a aktywności beta powietrza. To dwie zupełnie inne sprawy. Naturalna aktywność beta powietrza jest tak mikroskopijna, że nawet stosunkowo słabe zanieczyszczenie powoduje ogromny liczbowo wzrost tej zmiennej. Uwzględniając fakt, że początkowo główny udział w skażeniu miały izotopy krótkożyciowe, możemy przypuszczać, że poziom mocy dawki w Polsce rzeczywiści nie zmieniał się w znaczący sposób pomimo kolejnych "fal" skażenia.
Można być pewnym, że w związku ze zniszczeniem rdzenia i całej konstrukcji reaktora i uszkodzeniami bloku emisje "z samego reaktora" rozpoczęły się od razu, ale początkowo były ograniczone co do zasięgu i natężenia i zwiększały się na sile dopiero z postępującym rozpadaniem się całej konstrukcji.


tak teraz do mnie dotarlo, ze wyjasnienie jest prostsze. Przeciez zmienial sie kierunek wiatru, wiec to co docieralo nad Polske i inne kraje uzaleznione bylo od warunkow atmosferycznych.


13 sty 2016 11:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 02 sty 2015 18:08
Posty: 93
Post Re: Awaria reaktora nr 4 - fakty i mity
lehoslav napisał(a):
shovax napisał(a):
Cytuj:
Z pewnych zachowań personelu po awarii (jak np. decyzji o podawaniu wody do chłodzenia rdzenia) wynika, że początkowo (i to wcale niekrótko) nie zdawano sobie sprawy z rozmiarów awarii. Czy wyobrażasz sobie, że specjaliści nie zdaliby sobie z nich sprawy widząc pejzaż z pierwszej fotki? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
To jest z całą pewnością kwestia, którą trzeba dobrze wyjaśnić, bo jakoś poszczególne elementy tej układanki wydają się nie do końca trzymać kupy...


no wlasnie to mi sie nie trzyma kupy. Ogladajac zdjecia, wyglada to wlasnie jak nastepstwa duzego wybuchu. Dlatego ogladajac rozne dokumenty, zawsze dziwilem sie, ze skoro cos im tak wybuchlo, to jak mogli tego nie zauwazyc. Ale z drugiej strony, skoro wybuch tylko gdzies rozszczelnil reaktor, skad czesci reaktora na dachu elektrowni?


Dodam, że zbyt delikatnie sformułowałem swoją myśl. To nie chodzi nawet o specjalistów, jakikolwiek normalny człowiek musiałby dostrzec ogrom awarii po obejrzeniu takiego widoku. A przecież byli tam inżynierowie, specjaliści i wielu ludzi, którzy wiedzieli, gdzie pracują.
Póki co można tu snuć przypuszczenia. Dat wykonania tych zdjęć tak naprawdę nie znamy (w materiałach poświęconych awarii są one co prawda częściej czy rzadziej datowane, ale brak chyba obiektywnych i sprawdzalnych źródeł takich informacji). Zakładając wersję o stopniowym narastaniu zniszczeń można np. wysnuć hipotezę, że już po przepaleniu się dachu w płonącym reaktorze powstawały jakieś miniwybuchy (gdzieś zebrało się odpowiednie ciśnienie itp., przecież nie był byle sobie pożar), które wyrzucały takie "śmieci" na dach.
Ktoś, kto ma za dużo czasu, mógłby poszukać w necie fotek dachów zakładów przemysłowych (takich, w których na pewno nic solidnie nie mogło wybuchnąć) po pożarze ;)


Coz, w 19 minucie tego filmu widac dokladnie, ile tam jest "smieci", i co to za smieci. Fragmenty kanalow paliwowych. Nigdy nie slyszalem o jakis dodatkowych wybuchach podczas pozaru. A mysle, ze musialoby niezle lupnac, zeby tyle fragmentow reeaktora wyrzucilo na dach. Oprocz opracowania dr Rabinskiego, sa jeszcze jakies zrodla, ktore stwierdzja, ze ani pierwszy, ani drugi wybuch nie zniszczyl budynku i dachu, jak sie oficjalnie podaje?


13 sty 2016 11:42
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 141 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL